Zajmijmy się zatem na chwilę kąpielą: po pierwsze – yorka trzeba zapoznać z wanną czy umywalką już we wczesnej młodości, około 2,5-3 miesięcy życia (jeśli nie wcześniej…). Obowiązują pod tym względem wszystkie zasady podane w rozdziale o kąpieli: i wyłożenie dna wanny (miski) czymś, co zapobiegnie ślizganiu się kąpanego psa, i co najmniej dwukrotne mycie włosa szamponem, i stosowanie odżywki (jak zwykle – najlepiej bez spłukiwania), i absolutny zakaz mocnego wycierania psa „do sucha”.
Jak wszystkie psy długowłose, yorkshire terrier jest bardzo podatny na skołtunienia i zawężlenia sierści, więc w żadnym razie nie wolno go wycierać! Wyjętego z wanny i ociekającego wodą, zawijamy w ręcznik frotte, zostawiamy na chwileczkę, po czym… zmieniamy ręcznik! Po kilku takich zmianach pies będzie dostatecznie podsuszony, abyśmy mogli przystąpić do kolejnego etapu: nałożyć na dłonie nieco stosownego balsamu i wmasować go starannie we włosy psa. Odpowiednie specyfiki ma w swej ofercie właściwie każda firma produkująca kosmetyki dla psów i jakkolwiek właściciele yorków wystawowych w naszym kraju upodobali sobie linię Jean Pierre Hery, kosmetyki lv San Bernard czy KV są równie skuteczne. 0 polskich odżywkach -a właściwie o ich jakości – nie mogę powiedzieć, niestety, niczego dobrego.
Dopiero gdy cały pies jest już „zabalsamowany”, przystępujemy do właściwego suszenia: nawiew kierujemy na kolejne partie ciała psa, pamiętając o tym, by suszarka nie grzała z pełną mocą! Pomijając już fatalny wpływ na włos zbyt gorącego powietrza, sprawiającego, że włos rozdwaja się na końcach i łamie, podobnie jak ludzki, pamiętajmy o olbrzymim ryzyku poparzenia psa! Suszarką trzeba zawsze operować tak, by strumień powietrza układał rozczesywane włosy w tym samym kierunku, w jakim mają leżeć po wysuszeniu (a więc -w przypadku yorkshire terriera – od góry w dół). Ważnym zabiegiem pielęgnacyjnym związanym z kąpielą jest także wyczesanie (na mokro!) włosów pod oczami i na bokach uszu oraz brody i wąsów. Wśród hodowców zdania są podzielone – czy używać do tego maleńkiego grzebyka o dość nielicznych i szeroko rozstawionych zębach (podobnego do tych, jakich używa się w ludzkich zakładach fryzjerskich do rozczesywania męskich bród), czy też raczej okrągłej włosianej szczotki, choć wydaje się, że ta nadaje się tylko do bardzo wypielęgnowanego włosa.
Powyższa procedura kąpieli obowiązuje do czasu skończenia przez jorka 7-8 miesięcy życia, choć wyjątkowo zawzięci właściciele już wcześniej, około czwarte-go-piątego miesiąca zaczynają dbać o psi włos znacznie intensywniej. Polega to w największym skrócie na odżywianiu włosa za pomocą specjalnych odżywek, a także – a może przede wszystkim – natłuszczaniu i papilotowaniu rosnących włosów (gdy tylko osiągną wystarczającą długość, by można było zawinąć je w papiloty). Przede wszystkim włos intensywnie natłuszcza się przed kąpielą! Na mniej więcej półtorej godziny przed wstawieniem psa do wanny spryskuje się go całego albo specjalnymi preparatami odżywiającymi włos, albo zwykłą emulsją, powstałą dzięki starannemu wymieszaniu jakiegoś lekkiego tłuszczu (olejku norkowego, oleju kokosowego lub z jojoby) z ciepłą przegotowaną wodą w proporcji 2:1. Niektórzy hodowcy preferują czyste oleje, nie rozcieńczane wodą, co nie zawsze ma znaczenie, a stosowanie sprayów pielęgnacyjnych z olejkiem norkowym jest, moim zdaniem, wręcz niewskazane. Niektóre z nich (np. dość popularny Pflegespray firmy Trixie) robi się na bazie eteru, który wprawdzie doskonale rozpuszcza tłuszcze i ułatwia ich wchłanianie, ale jest zarazem bardzo niebezpieczny dla samej struktury włosa!
Po upływie czasu przeznaczonego na wchłonięcie preparatu przez włos (co trwa przynajmniej godzinę, ale bardzo zależy od rodzaju preparatu, więc koniecznie przeczytajmy wskazówki producenta), starannie psa kąpiemy i suszymy jak dotychczas. Procedurę tę należy powtarzać nie rzadziej niż co 7 dni, zwłaszcza jeśli przed naszym pupilem otwiera się szansa kariery wystawowej. Kolejny etap tajemnej wiedzy fryzjerskiej to właśnie papilotowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz